PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31670}

Tam, gdzie rosną poziomki

Smultronstället
7,9 32 030
ocen
7,9 10 1 32030
8,4 32
oceny krytyków
Tam, gdzie rosną poziomki
powrót do forum filmu Tam, gdzie rosną poziomki

Zabawa!

ocenił(a) film na 9

Uwaga. To jest topic, w którym swoje opinie na temat tego tytułu, będą wyrażać uczestnicy naszej zabawy filmowej.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/443031/Zabawa.html

Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile widziane.

KYRTAPS

nie jestem do końca pewien czy jestem uczestnikiem tej zabawy ale jakoś nie widać zasypu komentarzy to dam swój.

"Tam gdzie rosną poziomki" jest fantastycznym obrazem żywotu jaki wiodą ludzie dążący ku wyobcowaniu, odgrodzeniu sie od otoczenia, trwaniu w swojej wewnętrznej wielkości, udowadnianie jej sobie poprzez sile i wyższość okazywana innym.
Główny bohater niedługo przed śmiercią w przyjemnej przejażdżce samochodem ( przerywanej wspomnieniami z młodości oraz sennymi objawieniami ) spotyka przeróżne postacie: trójkę młodych miłych, jeszcze świeżych, naiwnych i pełnych emocji ludzi, starsze puste, trawione, pełne goryczy małżeństwo, oraz towarzyszącą mu przez cały czas piękna marianne która jest jakby boginią. Zawsze bije od niej pewien blask jest bystra, inteligentna, dosłowna, mądra życiowo. Sprowadza isaaka na inna ścieżkę życia. Główny bohater dzięki podróży odbytej z ta jak ze piękną kobieta dostrzega cos uważniejszego w życiu i uzmysławia sobie bezsens sposobu w jaki go prowadził daje mu pewna dozę szczęścia na koniec ( chociaż smutek z nim pozostaje gdyż życie to chyli sie ku końcowi ) i jakby szczęśliwy zamykający epilog.
W filmie tym od podwalin rośnie piękny związek przyjaźni zrozumienia
( pomimo iż na początku nie zapowiadało sie ciekawie ) miedzy nim a marianne jakby magiczny, spokojny czysty. Film przeminol jak mgnienie oka. Pozostawił po seansie mile samopoczucie, odswierzyl kilka wspomnień oraz dal wskazówkę na przyszłość dla mnie samego

póki co obejrzałem 5 filmów z listy i ten jest niezaprzeczalnym liderem w kilku podpunktach niestety nie udało mi sie zdobyć nawet 70% filmów z listy

ps. mam pewna obawę gdyż oglądałem ten film w formie pliku ściągniętego z internetu i zakończył sie na 1:30:00 dość artystycznym ujęciem na jezioro na którym jego ojciec "papa" z jakaś kobieta stojąca u jego boku lowi ryby i bah koniec żadnych napisów ani nic. mam przeczucie ze to była kończąca scena ale pewna obawę mam.
jak ktoś może to niech da znać na blogu jak sie kończy ten film

użytkownik usunięty
KYRTAPS

TAM DGZIE ROSNĄ POZIOMKI
reż.Ingmar Bergman

Problem z tym filmem jest taki, że stara się on powiedzieć wszystko, zahaczyć niemal o wszystko, stać się niejako summą swoistego bergmanizmu (mógłby być testamentem i nawet jest nim w pewnym sensie); ta ambicja powiedzenia "wszystkiego" z kolei sprawia, że w efekcie nie mówi się tutaj niczego konkretnego, w związku z czym pisać o nim za bardzo nie ma co, a i łatwo przemilczeć tez nie sposób. Ograniczając się więc do rzeczy najistotniejszych...
Film jest zapisem jednego dnia z życia Profesora, a konkretnie jego podróży na jubileusz, na którym ma on zostac uhonorowany. I to wszystko, reszta jest w postaciach-typach, w zdarzeniach, w dialogoach, w sytuacjach jakie mu się podczas tej podróży przytrafiają, jak to na rasowy "film drogi" przystało. Zdarzenia te są zgoła banalne, ale też na tym właśnie polega oryginalność filmu, że Bergman czyni zeń coś w rodzaju wykładnika swojej filozofii każdemu z nich nadając pewien podtekst filozoficzny, przez co cała ta jednodniowa podróż okazuje się właściwie metaforą życia ludzkiego, zaś zdarzenia pewnymi sugestiami, propozycjami, podsuwanymi próbami odpowiedzi na pytanie o to, jakby tu te cholerne życie przeżyć w sposób właściwy?
I tak po kolei:
Są więc wspomnienia w snach, nostalgia za przeszłością której już nie ma, za tytułowymi poziomkami, za latami młodzieńczymi, za dziecięcą utraconą niewinnością. Powrót do przeszłości okazuje się niemożliwy, ukochana we wspomnieniach odrzuca Profesora dla jego własnego brata. Ucieczka w przeszłość jest więc pozorem przynoszącym tylko chwilowe ukojenie.
Dalej, skoro jest przeszłość, to musi być i przyszłośc. Symbolizuje ją matka Profesora, do której ten zajeżdża, widząc w niej niejako odbicie siebie samego za kilkanaście lat. A matka jest to zimna stara zdziwaczała egoistka żyjąca w odosobnieniu, której jedyną ludzką wartością są martwe przedmioty przypominające jej o przeszłości której już nie ma. "Najgorsze w starości jest to, że pamięta się jak było się młodym" - tak powiadał Alvin w PROSTEJ HISTORII Lyncha i prawda ta wyziera również z tego spotkania. Przyszłośc maluje się jako zgoła niepewna, samotna i żałosna, tym samym więc jakakolwiek ucieczka od teraźniejszości w przeszłośc albo w przyszłość jest skompromitowana!
Po tej byc może słusznej skądinąd, choć strasznie po powierzchni poprowadzonej, ledwo ledwo zaznaczonej w raptem dwóch scenkach myśli, Bergman rozprawia się także z tą cholerną teraźniejszością, w której przecie radzi byśmy znaleźć jakąś odpowiedź i o cokolwiek się tutaj zaczepić. Zaczepic się jednak nie ma za bardzo o co.
Mamy więc parke, która nie może ze sobą żyć, a ponieważ rozstać się też nie sposób, zmuszeni są do takiego trwania i męczenia się jedno obok drugiego. Czyli porozumienie się z drugim jest niemożliwe, ale żyć w samotności tez nie sposób bo samotność jeszcze gorsza (tą mysl Bergman następnie wałkuje i rozwija w kilkudziesięciu filmach, z rezultatem stale podobnym).
Religia. Jest dwóch studentów spierających się o istnienie Boga w świecie, do niczego własciwie nie dochodzą, spór kończy się zwykłą bójką na pięści, Profesor patrzy na to wszystko z politowaniem, religia okazuje się mistyfikacją (tą myśl Bergman również wałkuje w kilkudziesięciu filmach kolejnych z rezultatem ciągle identycznym, także po co je właściwie kręcił skoro do niczego konkretnego w tej materii nie doszedł, to niewiadomo tak na dobra sprawę, ale miło że są).
Życie zawodowe, praca. Profesor ma sen, wezwany na egzamin nie może właściwie odczytac napisu na tablicy, bo zniedołężniał i zapomniał jak to się robi. Następnie wydaje błędne orzeczenie lekarskie o pacjentce twierdząc że nie żyje (rzekomo martwa pacjentka wybucha natychmiast śmiechem), nie może też dostrzec niczego pod mikroskopem wskutek wady wzroku i tak dalej i tak dalej. W kontekście tych scen cała ceremonia jubileuszowa na którą tak spieszył okazuje się zwyczajną żałosną parodią, a życie zawodowe mistyfikacją ograniczającą sie do końcowego orderu pamiątkowego, który nic nie znaczy.
Hedonizm. Wyobraża go młoda autostopowiczka, która woli, jak to na autostopowiczke przystało, raz z jednym Panem, raz z drugim, w rezultacie natomiast żadnej trwałej satysfakcji jej to nie przynosi. Miłośc więc nie istnieje, istnieją tylko przygodne związki, wyprany z uczuć biologizm, seks jako czysta mechanika. Profesor patrzy na to ironicznie i z grymasem, jest to właściwie kompromitajca tej idei (w innych filmach Bergman i z tą doktryną się rozprawia żadnego większego i trwałego sensu również w niej nie widząc).
Co więc pozostaje? Nic. Pustka. Marność nad marnościami. Nie ma nadziei w niczym, wszystko jest oszustwem, wszystko jest skompromitowane, wszystko jest pozorem, wszystko jest bezwartościowe, zarówno samo życie jak i ucieczka od niego są nic nie warte, zdaje sie powiadac nam Bergman. Jedyną jako tako wartością ludzką, stanowiącą tutaj optymistyczny w gruncie rzeczy akcent końcowy, okazuje się zwykła ludzka życzliwośc i zrozumienie dla słabości drugiego, nakazujące Profesorowi najpierw życzliwie zwrócic się do pokojówki której sympatią nie darzy, następnie zaś odstąpić od roszczeń finansowych wobec syna, któremu pożyczył pieniądze i od którego gwałtownie domagał się zwrotu na początku filmu (na końcu już się nie domaga, widać nawet coś w rodzaju duchowego porozumienia z synową).
"Bądź więc człowieku życzliwy i wyrozumiały dla innych, bo to jedyne co możesz zrobić i jedyne co możesz z siebie dać"-taki jest wniosek końcowy, i aż mi wstyd że formułuje tutaj taki banał, ale co zrobić, tak jest w filmie i już. Nie jest to zresztą myśl którą należy gardzić, przeciwnie nawet jest to sama słuszność i sama prawda, tylko w kontekście wszystkiego tego co się o Bergmanie-czołowym filozofie i myślicielu kina słyszało, w kontekście tych wszystkich sztuczek i skrótów myslowych i chwytów i sztamp jakie nam kuglarsko serwuje, w tym jego manierycznym sceptycyźmie i tych jego ledwo ledwo po powierzchni muśniętych i natychmiast odrzuconych bez jakiegokolwiej głębszej refleskji czy analizy problemach, wreszcie w perspektywie całej późniejszej twórczości głębiej przecie w niepewność co do idei "trwania w niewiedzy" zanurzonej, myśl żeby być "życzliwym i okazać zrozumienie dla innych" okazuje sie oszustwem, co prawda nie do pogardzenia, ale jednak oszustwem, tak jak i cały ten film zresztą, który zestarzał się oj zestarzał się niemiłosiernie i może po latach stanowić li tylko coś w rodzaju gry wstępnej dla tych z twórczością Pana Bergmana niezaznajomionych.
Co do mnie osobiście, to stwierdzam z ręka na sercu, że jest to twórczośc rzędu tej, co to jeśli sie widziało jeden z tych filmów to tak, jakby się widziało je wszystkie.

ocena 1/10

uprościłeś uogulniles przyporządkowałeś i dałeś ocenę 1/10 to ma być jakiś żart ?

i jak ty oglądałeś ten film z ołówkiem w reku kartka papieru na kolanie i jazda zabieramy sie za film ?

ladnie wychwyciłeś większość z przedstawionych pytań i odpowiedzi ale zakrawa to na kawał.

W twojej wersji wycieli Mariannę? Przecież na nich obojgu opierał sie caly film. Wszystko co działo sie wkoło było jakby tlem, malo ważnym i ciekawym ale właśnie takie jest życie i jeśli przechodzimy przez nie mając u boku kogoś kogo cenimy, lubimy, szanujemy, to nic wkoło tak naprawdę sie nie liczy. Wszystko jest obojętne. Kogo obchodzi Bóg czy jakaś kopnięta autostopowiczka, małżeństwo wypad z auta jedziemy sobie dalej, uhonorowanie zlewka zdarza sie. widać było ze człowiek w podeszłym wieku nie ekscytuje sie takimi pierdolami. Mogą wywołać na jego twarzy uśmieszek i tyle ale bliskie osoby są dla niego wszystkim, dostrzega to w swojej mądrości.
To właśnie jest głównym przesłaniem filmu (co to wogóle jest"Bądź więc człowieku życzliwy i wyrozumiały dla innych, bo to jedyne co możesz zrobić i jedyne co możesz z siebie dać" :D)a cala przez ciebie opisana reszta była jakby otoczeniem, ludźmi w tłumie. Ich celem było uwypuklenie wlasnie tego przesłania a ty o tym nawet slowa ( specjalnie ? znowu podejrzewam ze prowokator ? ). Opisałeś sceneryczne punkty filmu przyjebałeś 1/10 i basta

lecę obejrzeć "gulczas co tu robisz" czy jaki to tytuł nosi bo poziom jest w najgorszym przypadku taki sam

w końcu najniższa ocena to 1/10

przesyłam szeroki uśmiech jaki wywołałeś

użytkownik usunięty
Setarkos

No trudno żebym nie uprościł anie nie uogólnił, ostatecznie jest to tylko kilka zdań podczas gdy o Bergmanie pisze sie rozprawy uniwesryteckie i uczy się techniki rezyserii w szkołach filmowych śledząc jego kompozycje kadru. W związku z tym każda opinia jest uproszczeniem jaka by ona nie była, więc nie rozumiem zarzutu...
Nie wiem tez o co ci specjalnie idzie pisząc moim o rzekomym uproszczeniu wniosku z filmu ("Bądź więc człowieku życzliwy i wyrozumiały dla innych, bo to jedyne co możesz zrobić i jedyne co możesz z siebie dać"), skoro przedstawiasz wniosek dosłownie identyczny, tylko po prostu innymi słowami go formułujesz, i możnaby go streścić do: "przechodź więc przez życie człowieku mając u boku kogoś kogo cenisz, lubisz, szanujesz" i te pe. Sprowadza się to niemal do tego samego, intencją jest po prostu porozumienie z drugoim człowiekiem. Hmmm zechciej może w taki razie wytłumaczyć z łaski swojej jaka jest różnica, bede bardzo wdzięczny...
Co zaś się tyczy oceny, to rzeczywiście wielka mi różnica czy dasz 1 czy 10, ostatecznie prosze bardzo, specjalnie dla ciebie zmieniam na 10/10, tylko co to zmienić może to tez za bardzo pojęcia nie mam...

10/10 pogięło cie on na tyle nie zasługuję :D

różnicą jest to ze opisałeś ta gorsza stronę filmu a to co go uczyniło całkiem niezłym byla marianne i dziadeczek. i twoje uproszczony wniosek tez jest przesadzony. Nie można sprowadzić tego filmu do jednego zdania chociaż prawie, prawie.

zmień ocenę z 10/10 bo tez mi sie nie podoba :)




użytkownik usunięty
Setarkos

dobra, ja wysiadam stary, bo twoje opinie robią na mnie jakieś dziwne wrażenie żeś tych tekstów albo nie przeczytał, albo nie zrozumiał i odnosze wrażenie że chciałbyś się za wszelką cene do czegoś przyczepić, a że jakoś nie masz specjalnie do czego się przyczepić, to i szukasz po omacku czepiając się tego co ci tylko do głowy przyjdzie, niekonicznie sensownie...;)

opisałem o co mi chodzi i chodzi mi o jedno nie zmieniam ciągle zdania tkwię przy tym samym wiec nie rozumiem ze piszesz ze czepiam sie wszystkiego co mi do glowy przyjdzie ( wyobraźnię mam niezła wiec sporo bym nawymyślali :)


to ze zmiana z 10/10 na inna to był żarcik ( pisze tak dla pewności gdyż za debila cie nie mam )

życzę wesołego piątku

pzdr

ocenił(a) film na 9
KYRTAPS

To trzeci, a zarazem najlepszy film Bergmana jaki miałem okazję obejrzeć. Szczerze mówiąc ciekawy jestem, czy jakieś inne dzieło mistrza jest w stanie mu dorównać :D

Film drogi przedstawiający podróż inicjacyjną człowieka, którego życia ma się ku końcowi.
Bergman tym filmem przenosi nas do umysłu profesora. Pokazuje nam jego niepokoje, koszmary i wspomnienia. Dokonuje analizy stanu psychiki stworzonego przez siebie bohatera. Przenosi nas do jego wnętrza, które po przez stosunkowo krótką podróż [ukazaną w filmie] wiele się wzbogaca.
Dojrzałe, kompletne, skończone dzieło sztuki.
Wspaniałe zdjęcia i aktorstwo. Niektóre sceny na długo zapamiętam, a po sam film planuję sięgnąć ponownie za kilka albo kilkanaście dni :D
Wielkie, wspaniałe kino oczarowało mnie na tyle, że nie mam zamiaru szukać w nim wad.
Analizę, interpretację i krytykę zostawię sobie na kolejny seans. Na razie niech pozostanie sam zachwyt.

10 /10

ocenił(a) film na 10
KYRTAPS

Ocena 1/10 dla 'Tam, gdzie rosną poziomki' jest czymś tak zaskakującym i w sumie nielogicznym, że nie opuszcza mnie uczucie niedowierzania. Przecież to genialny film! Widziałem z 8 filmów Bergmana i obok 'Jesiennej sonaty' jest to jego najwybitniejszy film; dzieło ponadczasowe; wybitne. Ilość metafor, obraz człowieka na krańcu własnego życia, doskonałe aktorstwo i sam klimat - całkowitego artyzmu.

Jeden z niewielu, którym dałem 10/10.

ocenił(a) film na 8
marczykowski

Jakże proste przesłanie jakże ciekawie zaserwowane. O kontaktach międzyludzkich, o "samosądzie", o dobroci dla ludzi obcych i braku ciepła dla bliskich.

Lekarz w podeszlym wieku udaje się w jedną z ostatnich w swoim życiu podróży, po drodze odwiedzi miejsce, gdzie rosły poziomki, przypomni sobie pewne ważne fakty z życia swego, w międzyczasie przeżyje kilka fantastycznych, ale i upokarzających, strasznych snów.

Właśnie te sny podobały mi się najbardziej, szczegtólnie sen numer jeden, gdy sam siebie siłą do trumny wciąga... Wiele fragmentów symbolicznych, ogólnie film treściwy, ale zdecydowanie nie wskazujący "jedynej słusznej drogi" w kwestiach np. wiary (bo rózne są tu poruszane). Świetna gra aktorska, świetne zdjęcia, cholernie przyjemny seans - ale o kinie rozrywkowym oczywiscie mowy nie ma.

To mój dopieero drugi po "Siódmej pieczęci" kontakt z Bergmanem, jeszcze bardziej udany, więc tym chętnie zajmę się niedługo resztą jego dzieł.

8/10

Marcineusz_Zet

litosci ludzie!
sam nie wiem co mnie bardziej irytuje, wasze pretensje, ze z filmow bergman nic nie wynika:

[...]Problem z tym filmem jest taki, że stara się on powiedzieć wszystko, zahaczyć niemal o wszystko, stać się niejako summą swoistego bergmanizmu (mógłby być testamentem i nawet jest nim w pewnym sensie); ta ambicja powiedzenia "wszystkiego" z kolei sprawia, że w efekcie nie mówi się tutaj niczego konkretnego"

[...]"ogólnie film treściwy, ale zdecydowanie nie wskazujący "jedynej słusznej drogi" w kwestiach np. wiary (bo rózne są tu poruszane)"


czy wasze "prawie ambitne" konkluzje:


[...]"Bądź więc człowieku życzliwy i wyrozumiały dla innych, bo to jedyne co możesz zrobić i jedyne co możesz z siebie dać"-taki jest wniosek końcowy, i aż mi wstyd że formułuje tutaj taki banał, ale co zrobić, tak jest w filmie i już."

[...]"przechodź więc przez życie człowieku mając u boku kogoś kogo cenisz, lubisz, szanujesz" i te pe"


sens jakiejkolwiek polemiki w kwestiach merytorycznych waszych wywodow wydaje mi sie watpliwy z tego prostego powodu, ze zarzuty ktore wysuwacie pod adresem bergmana, wasze "blyskotliwe inaczej" spostrzerzenia, sa na poziomie niezaslugujacym nawet na ten bliski zeru absolutnemu wysilek umyslowy, ktory bylby potrzebny do ich refutacji. razem z wami jest mi przykro, ze po obejrzeniu "tam gdzie rosna poziomki" nie doznaliscie boskiej iluminacji, ze nie wyszliscie z kina bogatsi o rozwiazania waszych dylematow egzystencjalnych, ale moze zamiast krytykowac tworczosc bergmana, ktorej nie zrozumieliscie z powodu blednego do niej podejscia, warto by zastanowic sie czy w ogole istnieja jasne, jednoznaczne odpowiedzi, ktore spodziewaliscie sie znalezc. tworczosc bergmana nie jest oparta na przykazaniach katecheza, to proba dotarcia metoda psychoanalizy (jej trafnosc i autentycznosc w jego wykonaniu jest fenomenalna) do zrodel osobowosci, podstawowych przyczyn i uwarunkowan ludzkiego postepowania, ktorego nie da sie wyjasnic za pomoca bezwzglednych dogmatow czy lakonicznych sloganow, takich jak chociazby te przytaczane przez platona (alez mam przedmowcow). zeby zrozumiec ta metode bardziej niz przyslowia z PROSTEJ HISTORII Lyncha przydadza sie teorie freuda i junga. jako przyklad takiej interpretacji polecam np. http://www.ecriture.com.pl/articles/19/19.pdf . poczytajcie sobie. moze cos zrozumiecie.

H0don

mierda!!! spostrzerzenia!!! alez ze mnie analfabeta.

H0don

mierda! spostrzerzenia! alez ze mnie analfabeta.

Marcineusz_Zet

mierda!!!! spostrzerzenia!!! alez ze mnie analfabeta.

H0don

napisz cos platon. jestem w dolku i chce sie wyzyc.

H0don

w pełni sie zgadzam on już mi te przyjemność dostarczył o która prosisz.


ale nie wychodź zbytnio do przodu bo to na tobie ktoś sie wyżyje (szczególnie ze jesteś w dołku i chlapiesz sie w kałuży)
pozdrawiam

o tak ap ropo filmy sie ogląda, życie sie przezywa
rozmowa/polemizowanie to urozmaicenie

Setarkos

ja to zawsze posta walne o ludzkiej godzinie -.-

Setarkos

"mezczyzni spia 6 godzin, kobiety 7 a idioci 8" - tak podobno twierdzil napoleon bonaparte. ergo wszystko w porzadku. zakladajac oczywiscie ze wstajesz przed poludniem.

H0don

Drogi Platonie wg mnie totalnie nie "zczailes tego filmu"
zintelektualizowales go i zamknales w ramach filozoficznych...
a to jest wg mnie film o analfabetyzmie emocjonalnym, ktory byc moze sam odczuwasz widzac film bardzo wg mnie... nierefleksyjnie.


to moj 2 film po scenach z zycia...


"Tak jak w scenach z zycia" jest scena kiedy bohaterka wyprawia meza do kochanki totalnie nie wyrazajac swojego gniewu i zlosci tak tu jest ta niesamowita scena snu - egzaminu z emocji wlasnie kiedy zona zeznaje jak to maz sie zachowal po jej zdradzie.... straszne!!! wszystko "przezyl" rozumem i intelektem i skrzywdzil w ten sposob i siebie i zone... a ona zdradzila pewnie dlatego ze szukala kiedy on jej postawi granice... jak widac nawet zdrada nie wstarczyla do jej postawienia...
qrde to takie prawdziwe i tak czeste, tak duzo ludzi jest zupelnie okaleczonych emocjonalnie mimo ze tyle wiem "naukowo" znamy jezyki, obslugujemy komputery ale prawda jest taka ze w szkolach nie ucza najwazniejszego - nie ucza kontaktowac sie z uczuciami i emocjami, nie ucza prawdziwego kontaktu z drugim czlowiekiem, nie ucza....

gniew i zlosc sa wg spoleczenstwa zle, osoby bliskie nie moga sie ranic, trzba myslec co pomysla o nas inni... bardzo sie sami tymi bzdurami krzywdzimy...


Podobnie ta postac matki - zimna i myslaca tylko o tym co pomysla inni ludzie brrr przypomina mi moja babcie...
nie nauczyla emocji syna profesora a on nie nauczyl tego swojego syna... ale profesor w dniu otrzymania tytulu zdal sobie sprawe z tych bledow i to napawa optymizmem...

poza tym starosc i przemijanie... ale dla mnie to chyba glownie akcent na to przemijanie zycia bezrefleksyjne... na to ze mozna przezyc ponad 70 lat i nic nie wiedziec o zyciu, o sobie, o bliskich.. ironiczna scena kiedy kobieta mowi profesorowi ze tak duzo musi wiedziec o zyciu i byc taki madry...

przemek2001q

a ty zamknales i zintelektualizowales ten film w ramach psychologicznych i do tego powierzchownie ;]

nigdy nie jest za puzno aby stac sie na nowo dzieckiem i zamienic intelekt na emocje.

wystarczy ostro pocpac czy tam inaczej rozchwiac swoj umysl i juz jestes tak rozemocjonowany najmniejsza nawet rzecza ze na niczym nie mozesz sie skupic heh


brak emocji wcala nie jest taki tragiczny nie dramatyzuj

pzdr

Setarkos

dlaczego powierzchownie?? gdzie wedlug Ciebie jest w takim razie glebia??

co chcesz wlasciwie przekazac mi swoim komentarzem - co chcesz mi powiedziec?

nie do konca lapie stwierdzenie ze zawsze mozna znowu stac sie dzieckiem...

tzn tez uwazam ze mozna ale dlaczego mi to piszesz...?

ostro nigdy nie cpalem wiec nie wiem jak to jest,,, ale mysle ze jak pocpasz to te emocje nie sa zbyt adekwatne do rzeczywistosci, wiec tez nie bardzo wiem co mi chcesz tym powiedziec... ze emocje zawsze mozna wykrzesac z zsiebie np dzieki uzywkom?

jak widac na podstawie filmow bergmana i jego wlasnego zycia odcinanie sie od emocji jest dosc tragiczne niestety...
zywot profesora przynajmniej wg mnie byl pusty totalnie i zupelnie nieludzki

po prostu jedni maja problem z nadmiarem emocji a inni sie od nich odcinaja, jedno i drugie moze miec bardzo negatywne konsekwencje ale i z tym i z tym mozna sobie radzic. mysle ze trzeba znalezc jakas rownowage po prostu

emocje nigdy nie sa zle, problem pojawia sie wtedy kiedy sa zupelnie nieadekwatne do sytuacji




przemek2001q

ujmując zwięźle zacieśniłeś odbiór filmu do jednego tylko wątku (emocje <chyba babci wina> heh) po czym dopisałeś do tego swoje wielkie przemyślenia i zastrzeżenia na temat tegoż jednego wątku

jaki to ma związek nie wiem ale pamiętaj ze to jest forum filmowe a ten temat jest o konkretnym filmie a nie bóg wie o czym

Wszystko wyszło trosze nie smaczne szczegolnie ze nie przyjales mojej uwagi do wiadomosci ani nie wysmiales jej, tylko dalej stoisz przy swoim starajac zastawiajac sie jakimis nie istotnymi pytaniami ktore maja chyba na celu zdyskredytowanie wypowiedzi.
wystarczylo przeczytać kilkakrotnie zastanowić sie przez chwilkę i tadam zrozumieć wypowiedz

co ja zresztą robie wypisując farmazony o tej godzinie
pzdr

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones