Nareszcie jakiś wczesny obraz szwedzkiego mistrza który się ogląda z zainteresowaniem. Pojawia się motyw upokorzenia ktory później w Wieczorze kuglarzy zostanie wspaniale rozwinięty. Bergman w tym filmie pokazał w końcu jakiś pazur którego brakowało np. w debiutanckim Kryzysie czy Deszcz pada na nasza miłość. Jednak nie uniknął błędu poprzednich filmów czyli dłużyzn które potrafią uśpić nawet najtwardszego widza. Mimo to warto obejrzeć. 7/10.